Wiosną wielu producentów bydła zamierza rozpocząć skarmianie świeżymi paszami tak szybko, jak tylko będzie to możliwe. Niestety, pasze te zawierają zbyt dużo białka ulegającego rozkładowi w żwaczu…
Rok 2015 był wyjątkowo trudnym okresem dla producentów bydła. Efektem suszy były niższe o 30-40% plony kukurydzy i słabe pokosy traw, w wielu przypadkach zredukowane do połowy w porównaniu do plonów z ubiegłych lat. Deficyt wody w poprzednim sezonie był wyższy o ponad 250% niż we wcześniejszych latach.
Niedobór pasz zmusił wielu hodowców do ograniczania liczebności stad i spowodował poszukiwania alternatyw dla tego deficytu. Zakup pasz objętościowych jest dość kosztowny, a jakość nabywanego towaru często odbiega od standardów. W ubiegłym sezonie wielu producentów zielonej masy oferowało zielonkę bardzo słabej jakości – wykorzystali oni sytuację, jakiej od lat nie było na polskim rynku – sprzedawali za cenę pełnowartościowego towaru paszę, która mocno odbiegała od oczekiwań hodowców. To zniechęciło wielu producentów bydła do dokonywania takich transakcji. Ci z nich, którzy mieli taką możliwość zainwestowali w poplony, najczęściej siali różne odmiany żyta przeznaczone do zakiszania. Znaczna część gospodarstw zdecyduje się na najtańszą formę zabezpieczenia bydła przed deficytem pasz – skarmiania świeżymi zielonkami prosto z pokosu lub też z bezpośredniego wypasu.
Ten rodzaj pasz na pewno zaspokoi potrzeby bydła jeżeli chodzi o objętość. Niestety, ten typ żywienia niesie ze sobą jeszcze kilka zagrożeń. Najpoważniejszym z nich jest dostarczanie zbyt dużej ilości białka ulegającego rozkładowi w żwaczu (BURŻ). Amoniak wyprodukowany w żwaczu, który nie zostanie wykorzystany w syntezie białek drobnoustrojów jest usuwany z wątroby, która przekształca go w mocznik – nadwyżka wydalana jest z organizmu poprzez mleko, mocz i kał. Powoduje to oczywiście dużą stratę azotu, który mógłby być wykorzystany. Krążący mocznik we krwi stanowi ponadto zagrożenie dla zdrowotności stada: przeciążenia pracy wątroby i nerek (ketozy i niepłodność), zwiększonej śmiertelności zarodków, zmniejszonej odporności na stres, ochwat czy wzrost zapaleń wymion (mastitis). Dlatego też warto stosować preparaty niwelujące te zagrożenia.